Fragment Pierwszy
Lecz kiedy ta wyciągnęła ją w
swoje dłonie, gładki materiał natychmiastowo oblał się płynną czerwienią. Lepka ciecz wsiąkała w
kartki księgi i kapała na ziemię, strużkami wspinała się po dłoniach albinoski, docierając aż do
łokci.
Haru z całej siły docisnął powieki, przecząco machając głową.
-Nie ma cię tu... - wydusił spanikowany, lecz w zamian usłyszał jej krótki i wyważony śmiech.
-Otwórz oczy, Haru. To nie sen. Należę do ciebie.
Rudzielec zacisnął dłonie(..)